Przyzwyczailiśmy się, że Facebook (albo ogólnie portale społecznościowe) to miejsce "innej" komunikacji. Nawet wielkie i niedostępne marki pozwalają sobie tutaj "puszczać oko", odpisują na nasze posty, są miłe, uczynne i unikają nachalnej sprzedaży.
Po pierwsze, odróżnijmy codzienną komunikację z tzw. "fanami" od działań reklamowych. Obie te aktywności powinny być prowadzone równolegle, uzupełniać się i stanowić realizację przemyślanej strategii.
Biorąc jednak pod uwagę konsekwentny spadek zasięgów organicznych, czyli dotarcia postów publikowanych bez inwestycji w zwiększenie zasięgu, zakup reklamy wydaje się być często koniecznością.
A więc (prędzej czy później) reklama.
Przyzwyczailiśmy się, że Facebook (albo ogólnie portale społecznościowe) to miejsce "innej" komunikacji. Nawet wielkie i niedostępne marki pozwalają sobie tutaj "puszczać oko", odpisują na nasze posty, są miłe, uczynne i unikają nachalnej sprzedaży.
Zapewne jako konstatacja tych spostrzeżeń, pojawiają się regularnie twierdzenia, że "Facebook NIE SPRZEDAJE", a "w rzeczywistości sprzedaje e-mail marketing / display / kampanie z blogerami" itd. zależnie do tego, z fanem jakiej metody akurat wymieniamy opinie.
Codzienna (kosztowna) komunikacja prędzej czy później musi zostać skonwertowana. Skonwertowana na sprzedażowe leady, rejestracje, transakcje on-line / off-line, albo cokolwiek innego, z czego firma może żyć. I nie zmieni się to, tak długo jak zebrane lajki i komentarze nie będą bezpośrednio wymienialne na jakąkolwiek realną walutę.
Z kolejnych 5000 fanów nie można zapłacić pensji content managerowi. Z realnych transakcji dokonanych przez tych fanów - owszem.
Otóż reklama na Facebooku jest bardzo konkretnym i mocnym narzędziem wspomagania sprzedaży, a dowody na to nadchodzą z każdą kolejną zrealizowaną kampanią.
Po pierwsze FB oferuje skuteczne techniki targetowania. Dane, które inne sieci reklamowe zbierają ze śladów zostawianych na rozmaitych stronach w Internecie, Facebook w większości otrzymuje "na talerzu" od swoich użytkowników. Interesują Cię tylko fani impresjonizmu, korzystający z urządzeń marki Apple, prowadzący własny fanpage na FB, w wieku 30-45 z miasta powyżej 250 tys. mieszkańców? Nic prostszego - możesz kierować reklamy tylko do nich.
Po drugie, na Facebooku można wykorzystać remarkting (dokładnie przeczytać możesz o nim http://niebieski-lis.pl/blog/1-ten-wstretny-remarketing). To technika ewidentnie zorientowana na zwiększenie współczynnika konwersji w Twojej witrynie, czyli mająca w praktyce generować sprzedaż. Najciekawiej prezentuje się w tym kontekście nowy produkt reklamowy Facebooka, w postaci dynamicznej reklamy produktów (dynamic product ad). Jest to de facto odpowiednik remarketingu dynamicznego w AdWords. Reklamy takie pozwalają automatycznie prezentować klientom produkty, które zainteresowały ich w trakcie wizyty na Twojej stronie, różnicując dodatkowo przekaz reklamowy na bazie tego czy tylko te produkty przeglądali, czy może umieścili w koszyku, ale finalnie nie dokonali transakcji.
W wielu przypadkach skutecznym narzędziem okazują się także grupy podobnych użytkowników. Pozwalają na stworzenie nowej bazy potencjalnych klientów na bazie innej istniejącej grupy, którą zarządzamy. Weźmy np. informację o użytkownikach, którzy w ciągu ostatnich 90 dni dokonali transakcji w Twoim sklepie. Facebook automatycznie dokona analizy jakie są wspólne cechy i podobieństwa takich osób, a następnie wyszuka innych odbiorców podobnych do nich. Tak stworzona grupa, może być już celem kolejnej kampanii reklamowej.
W marketingu, szczególnie tym w wydaniu on-line, warto indywidualnie weryfikować skuteczność poszczególnych metod. Bariery wejścia mogą być stosunkowo niskie, dlatego zamiast powielać błędne uproszczenia, lepiej na własnej skórze przekonać się, że umiejętnie przeprowadzone działania prowadzić będą do sprzedaży w każdym środowisku, pod jednym wszakże warunkiem. Tam gdzie działasz, muszą być potencjalni klienci. Na Facebooku jest ich dużo.
Kategorie: FB Ads, Performance marketing
Pora przejść do działania?
Wyślij nam brief